Wędkarstwo to ''choroba'', którą jak już raz się ktoś zarazi to trudno jest się z niej wyleczyć. Wie o tym leszczynian Tomek Burlaga - junior, który z racji nauki i zamieszkania regularnie odwiedza amerykańskie łowiska. Relacje z tych wypraw na bieżąco czyta i przegląda ojciec - Tomasz. - Ostatnio Tomek przesłał mi zdjęcia z wyprawy nad jezioro Wnnipeg w Kanadzie - mówi Tomasz Burlaga. - To zupełnie inny rodzaj łowienia niż u nas, przede
wszystkim lód jest o wiele bezpieczniejszy. Na Winnepeg ''najcieńszy'' miał 40 centymetrów grubości - relacjonuje syn - Tomek Burlaga - przeciętnie jednak trzeba było się przebijać przez metrową skorupę z lodu. Ma to plus, że bez problemu przyjeżdża się na łowisko samochodem. To zupełnie inne przestrzenie niż w Polsce, jeziora ciągną się dziesiątkami kilometrów. Bez problemu łowi się tu sandacze, okonie, bassy i szczupaki. Ze względu na przepisy praktycznie wszystkie ryby wracają do wody. Nie ważne jest zabranie ryby ale adrenalina podczas holu - mówi o swoich łowach Tomek Burlaga. - Zazdroszczę mu, że może łowić ryby, które na Polskich łowiskach są okazami, a w Kanadzie to standard - dodaje Ojciec - Tomasz. - Mimo, że w Kanadzie o okazy nie trudno, tęskni mi się do naszych jezior - kończy Tomek Burlaga.
więcej w galerii